
Chwila przerwy i wracamy do kanciapy klubowej, w której zostawiliśmy naszych bohaterów. W samą porę, bo emocje zaczynają sięgać zenitu, a najlepszą klapą bezpieczeństwa jest… bójka. Siłowa argumentacja zaczyna brać górę nad dialogiem i w ruch idą łapy. Testosteron szaleje. Na jaw wychodzą fakty z przeszłości, które podkręcają i tak gęstą atmosferę. A kto się cieszy? Wiadomo, rogaty. Czy muzykanci Beliala zdołają się dogadać? A koncert już za chwileczkę…
Milczenie przedłuża się. Abbadon w końcu nie wytrzymuje.
ABBADON
Panowie…
OKKULTO
No?
ABBADON
Ja się bardzo cieszę, że wreszcie sobie tyle powiedzieliśmy, że znowu jest normalnie, że united i tak dalej, ale… to może być jednak za mało.
DESECRATOR
Niech to szlag.
Znowu zapada milczenie.
ABBADON
On chyba jednak jest zwolennikiem starej szkoły.
DESECRATOR
Blackmetalowej szkoły norweskiej z wczesnych lat 90-tych?
ABBADON
Jak nic. A jak wtedy było?
OKKULTO
Samobójstwo Deada. Śmierć Euronymousa. No, wiadomo. Helvete. Inner Circle. Przecież ja do dzisiaj mam legitymację.
DESECRATOR
To oni mieli legitymacje?
OKKULTO
Nie wiem. Ja sobie zrobiłem.
ABBADON
Trup, panowie.
OKKULTO
Co – trup?
ABBADON
Trup nas uwiarygadnia.
Znowu milczenie. Desecrator wymownie patrzy na Abbadona.
OKKULTO
Czyli co? Czyli chce, żebyśmy się sobie rzucili do gardeł?
ABBADON
Lubi krew, tak powiedział.
DESECRATOR
Chce krwi.
OKKULTO
Nie, czekajcie, może chodziło mu o to, żebyśmy się dogadali i zawarli takie krwawe przymierze. Sobie nadetniemy ostrożnie opuszki palców i się tymi palcami zetkniemy, złożymy deklarację, że będziemy braćmi do śmierci i finito.
ABBADON
Myślisz, że takie numery w stylu Tomka Sawyera zrobią na nim wrażenie?
DESECRATOR
Nie łudź się.
OKKULTO
Kurwa! Teraz akurat mamy się zabijać? Jak się oczyściła atmosfera?
ABBADON
No, skomplikowało się trochę.
DESECRATOR
Mogliśmy nie gadać, mogliśmy od razu przejść do czynów.
OKKULTO
Jak my się mamy uwiarygodnić, jak nas po prostu nie będzie?
DESECRATOR
A, bo ty cały czas myślisz, że my tak wszyscy trzej? Symultanicznie?
OKKULTO
No. A jak?
DESECRATOR
Jeden trup spokojnie wystarczy.
OKKULTO
Myślisz?
DESECRATOR
Spokojnie.
Desecrator znowu patrzy na Abbadona. Ten odwzajemnia spojrzenie, ale widać, że nie rozumie, o co chodzi.
OKKULTO (do Desecratora)
A ty co tak?
DESECRATOR
Ja? Co? Nic. A co?
OKKULTO
No widzę przecież. Gapisz się na niego.
DESECRATOR
Co? Nie, nie, ja tylko tak.
Milczenie. Okkulto wierci się na kanapie.
DESECRATOR
Chociaż w zasadzie, powiedzmy sobie szczerze – te twoje deklaracje, że united i tak dalej to moim zdaniem są gówno warte.
OKKULTO
Jak – gówno warte? Mówię ci, my to możemy spisać, jak chcesz.
DESECRATOR
Tak, a potem weźmiesz prawnika i powiesz, że umowa była pod przymusem i się wykręcisz. Ja cię znam, człowieku-man. Nie, Paweł?
ABBADON
Co?
DESECRATOR
No weź. Wierzysz mu?
ABBADON
No… To mój kumpel jest, stary. Od liceum. Od pierwszej klasy.
OKKULTO
Co ty robisz, Jacek, co?
DESECRATOR
Plebiscyt, kurwa. Jeśli ktoś ma tu umrzeć, to myślę, że powinieneś to być ty.
OKKULTO
Ty szmato niewdzięczna!
Okkulto zrywa się z kanapy. Abbadon zagradza mu drogę do Desecratora.
DESECRATOR
O, widzisz? Już ci przeszło.
ABBADON
Nie, no Jacek, spokojnie. Spokojnie, panowie.
DESECRATOR (do Abbadona)
Patrz na tego typa. Patrz. Twojego kolegi z liceum już dawno nie ma, jest tylko ta medialna wywłoka. To jest urodzony gwiazdor, on jest w sobie po uszy z wzajemnością zakochany, on czterdzieści lat temu to by w tylnej kieszeni dżinsów grzebyk i lusterko nosił! I co? Myślisz, że ci pomoże? On będzie z laskami z telewizji balował po bankietach, a ty się będziesz męczył na tabletkach od lekarza pierwszego kontaktu z twojej przychodni na blokach. Tak będzie.
OKKULTO
Tak? I co? Zabijesz mnie? Gołymi rękami?
DESECRATOR
Z każdą chwilą mam coraz mniej wątpliwości!!!
Znowu się szarpią. Abbadon skutecznie ich rozdziela.
DESECRATOR
Puść mnie! Mówię ci! Puść mnie do niego!!!
OKKULTO
Ty mnie puść!!!
Abbadon ciągle jest jednak bardzo skuteczny.
DESECRATOR (do Abbadona)
Pomóż mi, durniu! Dwadzieścia minut nam zostało!
OKKULTO
I co? Beze mnie wejdziesz na scenę?
DESECRATOR (do Abbadona)
Udusimy go, Paweł, co? Patrz, jaki kontrakt miałeś. Jak cię w ciula robił przez cały czas. I co? Nagle się zmienił? No, pomóż mi, kurwa.
Abbadon silnie odpycha od siebie Okkulta i Desecratora.
ABBADON
To jest mój przyjaciel!
DESECRATOR
Przyjaciel? Przyjaciel??? A pamiętasz Kaśkę?
OKKULTO
Zamknij się!!!
DESECRATOR
Pamiętasz? Czy już zapomniałeś swoją miłość czarną, gotycką na Castle Party zapoznaną w Bolkowie? On ci ją bzyknął. I dlatego cię zostawiła! Bo jej nagadał, a potem kazał spieprzać.
ABBADON (do Okkulta)
To prawda?
OKKULTO
Zmyśla, nie słuchaj go.
ABBADON
To prawda?
OKKULTO
Nie!!!
DESECRATOR
Tak!!!
Abbadon wygląda na załamanego, ukrywa twarz w dłoniach.
OKKULTO
Wymyślił to na poczekaniu!
DESECRATOR
Gówno tam! Mówię, jak było.
ABBADON (do Desecratora)
Widziałeś to?
DESECRATOR
Jasne, człowieku-man. Z tyłu, w nightlinerze. Ty spałeś, ja nie. Bo się nade mną bzykali!
ABBADON
I nic mi nie powiedziałeś?
DESECRATOR
Nie moja sprawa była.
ABBADON
A teraz jest nagle?
OKKULTO
O, właśnie.
DESECRATOR (do Okkulta)
Już nie bądź bezczelny, dobra?
OKKULTO (do Abbadona)
Łże jak pies, mówię ci. (do Desecratora) I co? Zabijesz mnie i co dalej?
DESECRATOR
Nie sam. Z nim.
Abbadon milczy.
OKKULTO
Nawet. I co potem? Zabijecie lidera tego zespołu.
DESECRATOR
Damy sobie radę bez ciebie. Ja jestem szefem w Mephistophelesie, wiem, jak to się robi.
OKKULTO
Nie porównuj swojej weselnej kapelki z Belialem.
DESECRATOR
O, a jeszcze przed chwilą bardzo ci się podobała.
OKKULTO
Spierdalaj.
DESECRATOR (do Okkulta)
Świetny argument. (do Abbadona) Widzisz, jaka kłamliwa szuja?
Abbadon rzuca się nagle na Okkulta. Zaczyna go dusić. Obaj zwalają się na podłogę. Desecrator zrywa się, by mu kibicować.
KONIEC ODC. 9