
Długi weekend za nami. Słońce, woda, wypoczynek, wydana kasa, stłuczki i inne atrakcje przechodzą do historii. Czas zejść na ziemię, albo najlepiej pod ziemię. Do klubowej kanciapy, gdzie muzycy Belial rozważają wielce istotne kwestie, które kładą się cieniem na ich życiu. Prywatnym i zawodowym. Nastał czas negocjacji i podziału tego, co jeszcze nie zostało sprzedane. Ile procent zysków i jaki wkład będzie miał każdy członek kapeli, co komu leży na sercu? Ta pozorna zgodność nie prowadzi do niczego dobrego…
Desecrator uparcie milczy, Okkulto zaczyna się niecierpliwić.
OKKULTO
No? Gadaj!
DESECRATOR
Jak nie ma Miśka i nie będzie, to ja chcę 33 procent udziałów w zyskach kapeli.
OKKULTO
Od razu od kasy zaczynasz?
DESECRATOR
A co? Nic tak nie wyraża dobrej woli jak pieniądze. W twoim wypadku będzie to jej najbardziej dobitny wyznacznik.
OKKULTO
Dobra. Niech ci będzie.
DESECRATOR
No. I od razu się jakoś sensowniej zrobiło.
ABBADON
No, to jak już przy tym jesteśmy, to mnie wystarczy 25.
DESECRATOR
25? To ile ty miałeś do tej pory?
ABBADON
20.
DESECRATOR
Kurwa, Okkulto, nie wierzę.
OKKULTO
No co? Tak sobie wynegocjował, jak podpisywaliśmy ten duży kontrakt dziesięć lat temu i tak ma.
DESECRATOR
To już ja mam 25!
OKKULTO
Bo sobie wynegocjowałeś.
DESECRATOR (do Abbadona)
Słyszysz to?
ABBADON
Słyszę. Tak było.
DESECRATOR
Ale z was przyjaciele. Ja myślałem, że wy jesteście jak Hetfield z Urlichem, a wy jesteście jak Zamachowski z tą, no… z Zamachowską po prostu chyba… Kurwa, za dużo tego ścierwa czytam. (do Okkulta) Przez ciebie, człowieku! Tylko z tych gównianych portali można się było dowiedzieć, jakie Belial ma plany!
OKKULTO
Dobra, spoko, od teraz może być po 33. Dla nas wszystkich.
DESECRATOR
Nie, no, weź – za chwilę nam jeszcze obiecasz, że będziesz do nas dzwonił między trasami i robotą w studiu i nigdy nie zapomnisz o naszych urodzinach?
OKKULTO
Robię, co mogę.
DESECRATOR
I jeszcze że co? Że już więcej nie będziesz takim zarozumiałym dupkiem jak dotąd?
OKKULTO
Będę się starał.
DESECRATOR
Już to widzę.
OKKULTO (do Abbadona)
Stary, załatwię ci dobrego lekarza, znam jednego, świetny jest. Jakby co, wesprzemy się automatem. Ale zawsze będziesz miał miejsce w składzie. Obaj jesteśmy trzonem tego zespołu. Obaj. Ja i ty. Serio mówię. (natychmiast do Desecratora) Choć ciebie też bardzo cenię. Ale między nami dwoma jest szczególna więź. (do Abbadona) Prawda, Paweł? Pawełek?
Abbadon długo patrzy na Okkulta.
DESECRATOR (do Abbadona)
Przestań, człowieku, chyba mu nie wierzysz.
ABBADON
No, ale… Nie wiem, my się znamy od liceum, Jacek.
OKKULTO
Od pierwszej klasy.
DESECRATOR
Kurwa, jaka tandeta. Rzućcie się sobie w ramiona jeszcze. Głupi, Paweł, jesteś. U mnie będziesz bębnił, ja też ci składam ofertę. Co ty na to?
Abbadon nie odpowiada.
OKKULTO
Jak nie będziesz chciał, to możesz już nie pluć ogniem przed bisami.
ABBADON
Kurwa, to mnie wykańczało.
OKKULTO
To jak? Spoko?
ABBADON
Spoko.
Okkulto i Abbadon przybijają piątki.
DESECRATOR
Normalnie jakbym „M jak miłość” oglądał.
OKKULTO
Co cię jeszcze boli, Jacek, co?
DESECRATOR
Oprócz tego, że moja teściowa siedemdziesięcioletnia nazywa cię miłym chłopcem i że co drugi dzień widzę cię w necie ubranego jak teraz, jak łazisz po bankietach i żresz sushi z aktorkami z telenowel, pierdzieląc głupoty o Alistairze Crowleyu?
OKKULTO
Dobra, wiem. Z tym też koniec.
DESECRATOR
O, patrz, tak po prostu? I jak ty to przeżyjesz?
OKKULTO
Może on rzeczywiście miał rację.
ABBADON
Miał rację. Od dłuższego czasu chciałem ci to powiedzieć.
OKKULTO
To czemu nie powiedziałeś?
ABBADON
Ze strachu trochę. Czyli z wygody jednak też.
DESECRATOR
O masz, teraz ten się będzie biczował.
ABBADON
Nie. Jak już mówimy, co nam leży na sercu, to szczerze. (do Okkulta) Miałem cię dosyć, to prawda. Uznałem, że już niewiele nas łączy. Ale bardzo się bałem, że ze mnie zrezygnujesz. I dlatego nic nie mówiłem o moich problemach.
OKKULTO
Rozumiem, stary. Wybacz. Naprawdę przepraszam.
DESECRATOR
Porzygam się zaraz.
ABBADON
Spoko. Wybaczam. I ja też przepraszam.
OKKULTO
Nie masz za co.
ABBADON
Mam. Ja też przestałem o ciebie dbać. Widziałem, że się zatracasz, ale nie reagowałem.
Abbadon i Okkulto padają sobie w ramiona. Po chwili odrywają się od siebie. Siadają. Abbadon ociera łzy z oczu. Znowu ciężko oddycha. Szybko używa aplikatora.
DESECRATOR
Paweł, jesteś kretynem, tyle ci powiem.
OKKULTO
Jacek, powtarzam – co cię jeszcze boli, człowieku? No? Mów.
Desecrator milczy.
OKKULTO
No? Wal.
Desecrator milczy. Znowu się wierci.
OKKULTO
Mamy mało czasu. Mów, bo mnie trafi zaraz.
DESECRATOR
No bo… Bo ten… Bo chcę mieć udział w komponowaniu.
OKKULTO
Nie ma sprawy.
DESECRATOR
Tak? Poważnie?
OKKULTO
Wiem, że cię blokowałem. Forsowałem swoje pomysły. Od teraz mamy demokrację. Parę kawałków Mephistophelesa mogłoby spokojnie znaleźć się w naszym repertuarze.
DESECRATOR
Tak, jasne.
OKKULTO
Mówię poważnie. I powiem ci jeszcze, że byłem zły, że mi ich nie pokazałeś.
DESECRATOR
Mogłeś coś powiedzieć.
OKKULTO
Duma.
Desecrator mierzy wzrokiem Okkulta. Widać, że się łamie.
DESECRATOR
Poważnie? Uważasz, że moje numery są dobre?
OKKULTO
Świetne. Kilka na pewno jest lepszych od moich.
DESECRATOR
O masz. Nie wiem, co powiedzieć.
ABBADON
No widzisz? To jest Okkulto, którego znam. To jest ten facet.
DESECRATOR
A które ci się podobają? Mógłbyś wymienić tytuły?
OKKULTO
Ciągle nie wierzysz, nie?
DESECRATOR
Nie wierzę, że w ogóle słuchałeś płyt mojej kapeli.
OKKULTO
„Rotten Mind” z dema, „Rebel Angel” z pierwszej, „No Mercy” z drugiej… A, i jeszcze z tej samej, ten czwarty w kolejności, czekaj, zapomniałem tytułu…
DESECRATOR
„I Am The Son Of Satan”.
OKKULTO
Tak. „I Am The Son Of Satan”.
DESECRATOR
Głupi tytuł w sumie.
OKKULTO
Tak, ale nie o to teraz chodzi.
DESECRATOR
Tak, nie o to.
Desecrator milknie wzruszony.
DESECRATOR
Cholera, stary…
Desecrator i Okkulto padają sobie w objęcia. Po chwili odrywają się od siebie, we trójkę, już razem z Abbadonem przybijają efektowne „piątki”.
OKKULTO
United, panowie! Forever united!!!
DESECRATOR & ABBADON
Hell yeah!!! Belial rules!!!
Cała trójka – uradowana i odprężona – opada na kanapy.
OKKULTO
No. To robimy tę trasę po Stanach…
DESECRATOR
Ale żadnych gnojków od Łoza.
OKKULTO
Jasne. Gramy we trzech.
ABBADON
Tak. Surowo.
DESECRATOR
Bas, perkusja, gitara, wokal. Power trio.
OKKULTO
Pierdzielić jazz i elektronikę.
ABBADON
Powrót do korzeni.
DESECRATOR
Żadnych wywiadów. Żadnych zdjęć.
OKKULTO
Mrok.
ABBADON
Tajemnica.
DESECRATOR
Niepokojące plotki.
ABBADON
Klimat.
OKKULTO
Złowroga atmosfera.
DESECRATOR
Kompletne zaskoczenie.
ABBADON
Ponowny powrót na tron.
OKKULTO
Prawdziwe metalowe mięcho.
ABBADON
Żadnych kompromisów.
DESECRATOR
Yeah! Czyste zło.
Wszystkim nagle rzedną miny. Cała trójka patrzy na siebie.
ABBADON
Myślicie, że właśnie o to mu chodziło?
OKKULTO
No jak nie o to, to nie wiem o co. Trzeba to spisać, trzeba zrobić oświadczenie, specjalnie dla niego, że my, niżej podpisani, i tak dalej, i powinien dać nam spokój, nie?
DESECRATOR
No, nie wiem. On mówił o krwi.
ABBADON
Kurwa, faktycznie.
DESECRATOR
Krew. Że lubi krew.
Zapada pełne grozy milczenie.
KONIEC ODC. 8