
Empty Playground jest klinicznym przykładem tego, jak to czasami proza życia potrafi dezaktywować nawet najlepiej zapowiadający się zespół. Całkiem niedawno chłopaki ogłosili oficjalnie, że wracają do gry z pełną mocą a jako, że lubię ich muzykę, kilka krótkich strzałów wymieniłem z Thomem, bębniarzem grupy…
Nagraliście debiutancki, mocny album. Płytę wydała solidna wytwórnia… wydawać by się mogło, że EP nabiera rozpędu i mocy, tymczasem zespół zniknął ze sceny… Co było powodem takiej sytuacji? Nie uważacie, że trochę szkoda potencjału, jaki miał „Under Dead Skin”?
Thom: Diabeł nie śpi, co najwyżej czeka. Mieliśmy dużą szansę i zżarła nas od środka tzw. proza życia. W momencie wydania albumu zaczęły się w kapeli rodzić dzieci, zawiązywać małżeństwa, do tego doszły rozjazdy z wokalistą, które doprowadziły do tego, że musieliśmy się z Maciejem pożegnać. W momencie, kiedy osiągnęliśmy to, o czym marzyliśmy od wczesnych lat licealnych, życie pokazało nam, że ma w dupie nasze plany. Dlatego czekamy na „moment”. Mamy już prawie gotowy materiał na nową płytę – na pewno na EP-kę. Szukamy czasu i wydawcy, żeby przywrócić słodki zapach rozkładu na polską scenę.
„2012 – czas zasiać gnój ponownie” – zapytałem o powód zawieszania działalności tak więc analogicznie nie mogę pominąć pytania o to, co pchnęło Was by znowu chwycić za instrumenty?
Nigdy ich nie puściliśmy (śmiech…). Po prostu dramatyczny brak czasu spowodował, że chwytaliśmy je bardzo rzadko, grając sporadycznie koncerty w rodzimym Poznaniu. Jeśli masz muzykę w sobie, to nie da się jej wygasić. Nie można odłożyć instrumentu. Znam hardrockerów, którzy odłożyli gitarę a znam bogatych prezesów, którzy w piwnicy trzymają perkusje, bo nie potrafią o nich zapomnieć. Ja nigdy nie puszczę gitary, zawsze będę wystukiwał double blasty jak siedzę i się nudzę. Wszyscy tak mamy. W tej chwili mamy gotowych 6-7 nowych kawałków, które powstały w 2011 roku i staramy się spiąć w sobie, żeby wyjść z łap codzienności.
Kiedy możemy spodziewać się nowego materiału z logo Empty Playground na okładce? Czy też może w tej chwili bardziej niż na nowym materiale skupiacie się na tym, by pokazać się na paru scenach w Polsce. Jeśli tak, to gdzie będzie można Was zobaczyć w najbliższym czasie?
Koncertów nie planujemy, ale przyjmujemy zaproszenia – nie mamy obecnie czasu na organizację ani trasy ani nawet pojedynczych gigów. Materiał chcemy nagrać przez wakacje i wypuścić w okolicach września/października, wszystko zależy od czasu. Nie wiemy jeszcze czy będzie to EP-ka czy album, ani nawet kto go wyda, ale Ci, którzy są z nami od początku wiedzą, że potrafimy sami dobrze wydać materiał.
Inspirują Was horrory i pornografia (choć pewnie nie tylko)… gdybyście mieli stworzyć zespołowe Top 5 filmów grozy to jakie filmy znalazły by się w takim zestawieniu?
Uff, kiedyś było podobne pytanie o top czegoś tam i jak zaczęliśmy sobie wyrzucać swoje typy to można już później tylko browara na zgodę było wypić. Top 5 to bardzo wąski zakres, jest mnóstwo świetnych horrorów, które ciężko ze sobą zestawiać, bo niby jak na jednej liście zamieścić „Braindead” Petera Jacksona, gdzie zombie-jelita ścigają ofiary zwisając z żyrandola, z „Lśnieniem” Stanleya Kubricka, który nawet nie jest horrorem, ale zdecydowanie mocniej przeraża niż thriller? Ograniczając się do horrorów klasy B, czyli niszowe darcie flaków na nie za dużym budżecie, typowałbym :
1) Hellbound:Hellraiser II (1988)
2) Nightbreed (1990)
3) Halloween (1978)
4) A Nightmare on Elm Street (1984)
5) Braindead (1992)
Rozmawiał Wiesław Czajkowski