
Jeśli macie problem z dobraniem muzyki na sylwestrową imprezę – wytwórnia Zoharum idzie wam w sukurs. Poniżej przegląd jesienno-zimowych nowości z tego zacnego gdańskiego labela. Przed wami płyty, które przegnają każdego zasiedziałego gościa i odświeżą sterany alkoholem organizm. Już nikt nie przeszkodzi w cieszeniu się dobrą muzyką.
Dostarczona przez wytwórnię prasowa ściąga głosi, że Monopium i K. na współdzielonym wydawnictwie czapkują dokonaniom klasycznego krautrocka. Na ten trop naprowadza już pierwszy utwór na „stronie” Monopium – trawestacja najsłynniejszego numeru Faust. Takie ujęcie sprawy jednak nie wyczerpuje opisu ani „Nightclubbing”, ani „Die Wölfe kommen züruck”, żaden z tych materiałów nie jest krautrockiem z dźwięku, a raczej z ducha. Monopium proponuje industrialno-kabaretowe retro w duchu The Residents i „20 Jazz Funk Greats” Throbbing Gristle. K. zaskakuje nutą jakże różną od recenzowanego tu kiedyś, noirowo-darkjazzowego „There’s a Devil Waiting Outside Your Door”. Tytułowe wilki powracają maszerując do miarowego, nowofalowego rytmu wybijanego z samplera. Więcej czysto muzycznej satysfakcji dostarczył mi materiał K., podczas gdy Monopium bardziej ciekawi niż porywa, być może przez to, że Nightclubbing” zawiera wyraźniejsze odwołania do klasyki. (4 pkt.)
„Radio się zepsuło?” „Nie mamo, to redaktor Księżyk puszcza Genetic Transmission w Rozgłośni Harcerskiej”. Tak to było w magicznych latach 90. Niewykluczone, że nagrania z kultowej „cegły” (czyli pierwszego materiału GT wydanego na zalanej cementem kasecie) poznałem wcześniej niż na dobre osłuchałem się z „kanonicznym” industrialem, ale kto by to pamiętał… Tomasz Twardawa, niegdyś pyskaty eksperymentator i główny hejter rocka industrialnego, uznawany jest dziś za klasyka polskiego turpizmu muzycznego. „Genetic Transmission” i „Chrząszcz Brzmi w Trzcinie” to wznowienia materiałów wydanych odpowiednio w 1997 roku przez OBUH i w 2006 na limitowanym CDr. Nie wiem na ile działa tu mój sentyment i wspomnienie wrażenia, jakie zrobiła na mnie ta „muzyka”, ale twierdzę, że wydawnictwa Genetic Transmission prezentują dziś coś więcej niż wartość kronikarską. Ich reedycja ma szczególne znaczenie w dzisiejszych czasach, kiedy muzyka „ekstremalna” wytraciła całą siłę rażenia i została poupychana po gatunkowych szufladach. Genetic Transmission to elektroaktustyczny eksperyment w postaci klinicznie czystej – żadnych rytmów, żadnych szczątkowych melodii, żadnego kontekstu gatunkowego ani ideowego. Tylko atak hałasami, preparowanymi taśmami, sprzężeniami i modulowanym szumem. Manifest radykalizmu – owszem, ale taki, który do dziś robi wrażenie, a przy tym bardzo „muzyczny” jak na swoją niszę. (4,5 pkt)
Pora na najbardziej niepozorny – a przy tym mój ulubiony – album w opisywanym tu zestawie. „Background Curtain” to efekt korespondencyjnej współpracy Dirka Serriesa, znanego z vidnaObmana i Willa Longa, który wydał szereg materiałów pod szyldem Celer, w tym fenomenalny „Tempelhof” z 2015 roku. Te dwa kilkunastominutowe snuje nawiązują klimatem do najbardziej onirycznych dokonań zarówno Celer, jak i Serriesa („The River of Appearance”), choć od tych drugich są znacznie bardziej minimalistyczne. Blisko im do rozciągniętych pejzaży Stars of the Lid („Above/Below”) i zabaw z taśmą duetu Eno/Fripp („Below/Above”). Maksimum wrażeń za pomocą minimum środków, muzyka idealna jako „zasłona w tle”, ale i do zatopienia się bez pamięci. Wyśmienite. (5 pkt.)
Bartosz Cieślak