
Trochę z zaskoku napiszę parę słów na temat zespołu, parającego się muzyką, od której odpływam, a która momentami potrafi mnie jeszcze gdzieś tam chwycić za tyłek. Krakowski Fleshworld po długim czasie oczekiwania wreszcie wydał nową płytę, która staje się jego – przynajmniej na razie – opus magnum. Czyli dziełem – trampoliną, z której grupa odbija się, by osiągnąć coś więcej niż zwykle. Czy to się uda? Miejmy nadzieję, że choć częściowo tak…
Więcej