
Chyba faktycznie współczesna muzyka rozrywkowa doszła do ściany. Nie da się wymyślić niczego nowego, pozostaje sprawne bazowanie na tym co już było, odświeżanie i szukanie takich połączeń, których finał przy dobrych wiatrach zostanie uznany za coś nowego. Może to złośliwe, ale konsumując płyty, uważane za bliskie objawienia, zazwyczaj słyszę sprawnie poukładane kawałki hałasu, powyrywanego z minionych dekad. Jedyne co pozostaje, to szukanie wykonawców, którzy owo układanie kawałków mają opanowane po mistrzowsku. Big‡Brave był tuż tuż na „Ardor” a swoją najnowszą, czwartą płytą zbliża się do tego smutnego w sumie ideału jeszcze bardziej.
Więcej