
Odnoszę wrażenie, że Kły mają szansę bardzo fajnie wkomponować się w obraz polskiego black metalu. Z jednej strony grupa wygodnie mości się w legowisku wygniecionym przez „Martwą polską jesień” Furii, niemal idealnie wypełniając niszę naznaczonego romantyzmem black metalu, z drugiej odwołania do zimnej fali mogą przywoływać skojarzenia z Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi i to również jak najbardziej jest słuszny trop. Teoretycznie zatem moglibyśmy, całkiem zresztą słusznie, zarzucić Kłom zbyt oczywiste inspiracje, jednak ten enigmatyczny zespół ma jedną olbrzymią zaletę, która nawet nie tyle niweluje wszelkie niedociągnięcia, co wręcz całkowicie je przykrywa. Mowa o rzadko spotykanej emocjonalnej otwartości, która może wzruszyć nawet kamiennym sercem mojej byłej.
Więcej