
Myślałem, że współczesne screamo umarło, niczym post-rock przedefiniowując swoje największe walory w najbardziej dokuczliwe wady. Ostraca, choć nie zmienia mojego ogólnego myślenia o gatunku, jest niczym powiew świeżego powietrzu w zatęchłej piwnicy. Na swoim drugim albumie Amerykanie pokazują, że owszem, można jeszcze z tej skostniałej formuły wyciągnąć co najmniej 29 minut fascynującego grania.
Więcej