
Maltretować, rozszarpywać na strzępy, przepuszczać przez maszynkę do mielenia. Nie przejąłem kontroli nad umysłami grindowców, aczkolwiek jestem niemal pewien, że ww. rodzaje tortur od początku przyświecają im w momencie tworzenia plugawych dźwięków. Bo grindcore to świetna muzyka i równie udany temat na książkę bądź esej. Melodyjne to to nie jest, nie było i nie zostanie, pozbawione chwytliwych motywów, brzydkie, wydzielające nieprzyjemny zapach i upstrzone wągrami, bruzdami, takoż innymi okropieństwami. A jednak ma rzeszę wiernych fanów, by dodatkowo zostać docenionym przez samego Artura Rojka (obecność Brutal Truth i Napalm Death na OFF Festival wyjaśnia wszystko). Dzisiaj kuchnia serwuje dania, które na bank przysporzą wam grypy żołądkowej i gorączki: Nashgul, Agathocles oraz Cruz.
Więcej