
Indian nie jest zespołem, który zrobi na świecie furorę. Nie są specjalnie oryginalni, nie mają dobrej aparycji ani specjalnie przyjaznej muzyki. Ba, nie mają nawet czegoś, co wyróżniłoby ich łomot z tłumu, co np. sprytnie wykoncypował Unsane. Nawet jeśli nie pamięta się ich muzyki, okładki w głowie pozostają. Cóż, wydawać się w takim kontekście może, że sprawa jest stracona, jednak gdzieś tam, wśród ogłuszającego hałasu, zalegającego ich piątą (!!) , dużą płytę, można znaleźć coś, co przykuje uwagę. Okrutny ciężar, skłonności do nawiązywania nie tylko do doom metalu ale może przede wszystkim do chicagowskiej specjalności – noise rocka. Gdzieś trafia się bardziej transowa zagrywka, bigblackowy smaczek, industrialny zgrzyt gitar. I tak powoli, powoli, okazuje się, że można ich polubić. Ja polubiłem. Szukając porównań, doszedłem do wniosku, że są takim współczesnym TAR – em. O co chodzi? Otóż w 94 roku amerykański zespół TAR wydał staraniem Amphetamine Reptile Records album „Jackson”. Z muzyką, która w dużej mierze nawiązywała do dokonań The Jesus Lizard. Tak więc mógł się ów TAR podobać, ale było oczywiste, że to tylko odbicie dystorcji produkowanej przez sławniejszych kolegów. Jest zatem From All Purity odbiciem różnych ścieżek współczesnego i przeszłego, okrutnego hałasu. Być może pewnym novum jest tu próba zbratania noise z doom metalem? Tak czy inaczej można płycie kilka chwil poświęcić, zażywając wcześnie tabletki na ból głowy. Jak przystało na dość mrocznych i gburowatych Amerykanów, wydziargany od stóp do głów gitarzysta i wokalista Will nie był zbyt rozmowny, czasami odpowiadał dość pokrętnie, ale co tam – zapraszamy do wynaturzonego świata, który jest dla Was. A może wcale nie?
Więcej