
Jak łatwo z grupy kultowej zmienić się w dobrego i milutkiego frienda, przekonuje nas Immolation. Najnowsze dzieło nowojorczyków to już dziewiąty długograj i jeden z pierwszych, na który, owszem, czekałem, ale bez ciśnienia. Nie dlatego, że przestałem lubić zespół. Raczej dlatego, że dość dokładnie wiedziałem, co dostanę w prezencie. I specjalnie się nie pomyliłem.
Więcej