
Jakoś tak się dziwnie porobiło, że płyta ta, zanim się nią zająłem, poleżała bardzo długo w szufladzie. Nie bez wpływu na to była całkiem duża liczba cholernie ciekawych premier, jakie w tym roku objawiły się w światku ekstremalnych dźwięków. Gdy teraz po raz kolejny wsłuchuję się w hałas zawarty na „e-ROTicon” to ewidentnie żałuję tego, że nie zapoznałem się z tym materiałem zaraz po tym jak się ukazał. Rzeszowki (?) buldożer nagrał bowiem zdecydowanie najmocniejszy album w swojej karierze…
Więcej